NEO
Dołączył: 23 Maj 2010
Posty: 1769
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:46, 02 Maj 2011 Temat postu: Co Kaczyński chce nam wrzucić do statutu? |
|
|
Zacznijmy od tego co to jest komisja statutowa, a czym stała się w SM Przy Metrze?
W normalnie działających spółdzielniach, firmach, instytucjach komisja statutowa jest wybierana doraźnie w celu wypracowania projektu statutu zgodnie z aktualnym prawem, czy potrzebami. Taka komisja musi się prawidłowo ukonstytuować, czyli powołać przewodniczącego i zastępców. Należy również opracować regulamin pracy i z każdego posiedzenia należy spisywać protokół.
A co pracowało przez ostatni rok? Przez ostatni rok pracowała grupa osób, z których tylko 3 miały wyraźne umocowanie poprzez wybór ZPCZ. 2 osoby mec Karpacz wskazał na ZPCZ jako już w komisji funkcjonujące z lat poprzednich. Podobno komisja działała nieprzerwanie od 2001 r w zmieniającym się składzie. Jednakże nie ma w spółdzielni śladów po pracy, konstytucji, regulaminach, protokołach tej komisji. Na pierwszym posiedzeniu (zwołanym zresztą po pół roku), pojawiło się znacznie więcej osób niż wstępnie wskazywano. Jako przewodniczący objawił się Kaczyński - spec od prawa i statutów. Nie dopuszczono do zmiany składu prezydium. Nie zostały również odnalezione materiały, na bazie których wcześniej komisja pracowało, więc nie wiadomo skąd wziął się projekt przedstawiony ZPCZ w 2010r. Ponadto posiedzenia komisji odbywały się w terminach często niedogodnych i ustalanych w ostatniej chwili.
Efekt pracy komisji to statut, który ostatecznie może ubezwłasnowolnić nas członków.
Duża część propozycji dotyczy zmian nomenklaturowych i własnościowych wynikających ze zmian legislacyjnych.
Za absolutnie kuriozalne należy uznać ograniczenie składu zarządu do praktycznie 1 prezesa. To oznacza, że jak se prezes na narty pojedzie, to w spółdzielni będzie kompletne bezkrólewie. A co będzie jak mu się coś stanie? Już nie mówiąc o tym, że już dziś prezes zasłania się brakiem czasu na podpisywanie aktów. Czyli będzie kompletny zastój w pracy spółdzielni.
Niepokój budzi też uchwalenie walnego zgromadzenia w częściach. Co prawda ustawa na to pozwala, ale nasza spółdzielnia nie jest tak wielka, żeby trzeba było koniecznie angażować czas i nadgodziny prezesa i pracowników na kilku posiedzeniach. Wiele spółdzielni ursynowskich zdecydowało się na jednoczęściowe walne i z powodzeniem organizuje je np w Hali Sportowej na Pileckiego, która wyposażona jest dodatkowo w klimatyzację, nowoczesny sprzęt multimedialny i maszyny do głosowania. Takie rozwiązanie daje nam również szansę na wzajemne wysłuchanie swoich argumentów i swobodne uczestnictwo w zebraniu. Nie ma też ryzyka, że ilość członków przytłoczy prezesa, bo doświadczenie uczy, że na walne przychodzi nie więcej niż 5-10% członków.
Niepokoi również pomysł na ograniczanie prawa do uczetnictwa w organach spółdzielni członków poprzez ich uwikłanie w sprawy sądowe ze spółdzielnią. Wystarczy więc, że członek X zgłosi swoją kandydaturę do rady nadzorczej, a prezes wystąpi do sądu z pozwem, ze ten właśnie członek zniasławił spółdzielnię, albo nie zapłacił czynszu (właśnie w tym miesiącu) i już taka osoba nie będzie mogła kandydować. Wbrew pozorom prezes już dziś takie metody stosuje i bawi się za nasze pieniądze w różne kuriozalne spory, które mają zastraszyć niewygodnych członków, a są pokrywane również z naszej kieszeni.
Jak może się Państwo sami zorientować, obecnie zawiadamia się nas o zebraniach, poprzez wywieszane przez dozorców ogłoszenia. Oczywiście różnie z tym wywieszaniem przez dozorców jest, tk jak i miejscem i jego widocznością ogłoszenia. Ten sposób ma być wpisany do regulaminu walnego. Ciekawe, ze prezes swoją roadosną twórczość potrafi dystrybuować wprost do rąk członków za pokwitowaniem, ale zawiadomienie o zebraniu wisi razem z informacją o sposobie segregowania śmieci.
Niestety projekt statutu ogranicza trwale również reglamentację informacji, jakie możemy pozyskać ze spółdzielni.
Jak również dalej członkowie rady o pozyskiwaniu informacji indywidualnej nie mają co marzyć. Ustawa o spółdzielniach nie sprecywała zapisu o sposobie pozyskiwania informacji, bo ustawodawca uznał, że jest to jasne i wynika z Kodeksu Spółek Handlowych. Jednak obecnie i zarząd i część członków rady soi na stanowisku, że taki zapis ustawy jest wystarczającą podstawą do ograniczania wiedzy i informacji dla poszczególnych członków.
Statut to bardzo ważny dokument. Nie powinny znajdować się w nim zapisy, które mogą w istotny sposób ograniczać prawa członków.
Jednak taki projekt powstał. Zadajcie sobie pytanie dlaczego prezes zadał sobie tyle trudu, żeby nakręcić pseudo-komisję i umocować jej pseudo-pracę?
Co wy na to?
Post został pochwalony 0 razy
|
|